|
Sobota, 21 grudnia 2024 roku Konferencja Ks. Krzysztofa Wonsa - ODKRYWANIE PRAWDY O GRZECHU
Źródło: http://wroclaw.biblista.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=346:odkrywanie-prawdy-o-wasnym-grzechu&catid=24:teksty Żyjemy w świecie, który tęskni za przebaczeniem i miłosierdziem, jednak za głupie uważa zastanawianie się nad własnym grzechem i jego złością. Jak napisał Pius XII, grzechem współczesnego świata jest utrata poczucia grzechu. Temat grzechu staje się tematem tabu, tematem trywializowanym, tematem w „tanich” reklamach. Cóż dopiero mówić o świadomym pochylaniu się nad doświadczeniem grzechu, jego złości i szpetności. Tymczasem nie jest możliwe przyjęcie doświadczenia przebaczenia i miłosierdzia bez uprzedniego przyjęcia prawdy o własnym grzechu i o jego złości. I odwrotnie. Nie doświadczymy do głębi prawdy o naszym grzechu bez przyjęcia doświadczenia Bożego miłosierdzia i przebaczenia. Tylko w ramionach miłosiernego Ojca, jesteśmy zdolni zobaczyć w sobie marnotrawne dziecko bez pogardzania sobą. Przypomniał nam o tym Jezus w przypowieści o marnotrawnym synu. W świetle Słowa Bożego... Nie można o ludzkich siłach dojść do prawdy o grzechu. Nie można o ludzkich siłach doświadczyć wewnętrznie istoty i całego dramatu grzechu. Nie da się wreszcie w oparciu o własne siły powiedzieć „nie” grzechowi. Jeśli chcemy wejść na drogę doświadczenia grzechu, przebaczenia i miłosierdzia nie możemy tego uczynić bez Boga – bez Jego słowa. Kiedy zaczynamy szczerze słuchać Jego słowa, ono oświetla mroki, w których ukrywa się nasz grzech i demaskuje naszą grzeszność przy której nieraz uparcie trwamy. Tylko On, kiedy pozwalamy Mu do nas przemawiać, może nam pokazać nasz grzech. Słowo Boże posiada potrójną moc. Jego moc sprawia, że jesteśmy w stanie wejść w doświadczenie grzechu i przebaczenia całym sobą: umysłem sercem i wolą. Słowo chroni nas przed fragmentarycznością i przed błądzeniem w odkrywaniu prawdy o grzechu. Skłonność do patrzenia na swój grzech tylko fragmentarycznie wynika z naszej grzesznej natury. Nie jesteśmy w stanie o ludzkich siłach zobaczyć naszego grzechu, w całej jego rozciągłości, ponieważ zło jest w pewnym sensie częścią nas samych. Jest jakąś drzazgą wbitą w nasz umysł, serce i wolę. To sprawia, że grzech nasz zasłania nasz umysł, sprawia, że serce staje się twarde i osłabia naszą wolę i chęć odkrywania prawdy o grzechu. Chciejmy krótko rozważyć moc i wartość Słowa Bożego, które prowadzi nas do okrywania prawdy o naszym grzechu i do doświadczenia Bożego przebaczenia. Słowo ma moc otworzyć nasz umysł, poruszyć serce i uporządkować naszą wolę. Poznanie swojego grzechu Nie możliwe jest poznanie własnego grzechu bez światła Słowa Bożego. Tylko Bóg zna nas do końca. Zna każdy nasz grzech. Psalmista modli się ze szczerością: „Kto jednak widzi swoje błędy? Oczyść mnie z błędów przede mną ukrytych” (Ps 19,13). Są grzechy, które świadomie lub podświadomie ukrywamy, ponieważ nasza grzeszność odbiera nam zdolność widzenia siebie do końca w prawdzie. Z wielu powodów nie widzimy lub nie chcemy zobaczyć w sobie pełnej prawdy o naszym grzechu. Nasze spojrzenie na siebie jest zafałszowane na skutek naszej grzeszności. Grzesznik sam nie jest w stanie popatrzeć w prawdzie na swoją grzeszność. Tylko Bóg, który jest czystą Prawdą widzi nas takimi jakimi jesteśmy naprawdę. Widzi także nasz grzech. Tylko z Nim możemy zobaczyć nasz grzech, sięgając aż do jego korzeni. Skierował do nas swoje słowo także po to, aby ukazać nam nasz grzech. Słowo Boże jest jak światło, które potrafi rozświetlić najciemniejsze zakamarki serca. Nieraz są to zakamarki, które skrzętnie ukrywamy, nie chcemy, aby zostały ujawnione. Potrafi zagnieździć się w nas nieprawość, która zamyka nasze oczy naprawdę. Jest to sytuacja, którą bardzo dosadnie i krótko przedstawia psalmista: „Nieprawość mówi do bezbożnika w głębi jego serca (...) Bo jego własne oczy mu schlebiają, by znaleźć swą winę i ją znienawidzić” (Ps 36, 2-3). Psalmista mówi po prostu, że człowiek nie jest zdolny zobaczyć w sobie grzech i wydobyć go na światło, ponieważ grzech żyje w nim – nie tylko przebywa. Grzech żyje w nas i przemawia do nas! Nie wystarczy również pomoc drugiego człowieka. On też nie jest w stanie pomóc nam zobaczyć naszego grzechu do końca, ponieważ jego wzrok jest podobnie jak nasz „zamglony” grzechem i w nim też przemawia grzech. Może nam pomóc tak jak my – jedynie częściowo. Tutaj wkraczamy w tajemnicę wielkiej łaski jakim jest Sakrament Pokuty. Kapłan – również człowiek grzeszny - jest w sakramencie jedynie pośrednikiem Ojca Miłosierdzia i Jego Słowa. To Słowo Ojca pozwala nam zobaczyć nasz grzech i przyjąć Jego miłosierdzie. Docieranie do korzenia grzechu Słowo Boże nie tylko jest zdolne pokazać nam grzech w naszym życiu – nawet ten ukryty przed naszą świadomością. Pomaga nam także odkryć korzenie grzechu, a nawet historię jego pojawiania się w pokusie do grzechu. Potrafi nas także przestrzegać przed grzechem i pokazywać korzenie i źródła grzechu, które mogą się pojawić. Do tego ludzki umysł sam ze siebie nie jest zdolny. Najczęściej jesteśmy zdolni do obserwacji zewnętrznej naszych czynów i postaw. Bywa i tak, że w naszych spowiedziach bardziej zwracamy uwagę na fakty grzeszne, które nam się przydarzyły niż na ich źródła i korzenie. I w ten sposób umacnia się w nas korzeń grzechu. Z niego rodzą się nie tylko kolejne grzechy ale także grzeszne przyzwyczajenia, złe nawyki, wady i wtedy coraz trudniej uwolnić się z nich; trudno nawet rozpoznać ich korzenie pod nagromadzonym w sercu „osadem” zła. Słowo Boże natomiast posiada głęboką zdolność przenikania. Przed oczami Boga wszystko jest odkryte i odsłonięte. Jego słowo jest żywe i skuteczne, „przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (Hbr 4,14). Jezus przypomina, że w sercu człowieka gnieździ się grzech: „Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp , wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota (Mk 7, 21-23)”. Tajemnica istoty grzechu Jeśli z powodu grzechu, który mieszka w nas nie jesteśmy w stanie o własnych siłach zobaczyć do końca naszego grzechu i jego korzenia, to tym bardziej niemożliwym jest dla nas zrozumieć czym jest grzech w swej istocie. Również żaden inny człowiek, najbardziej wykształcony filozof i teolog nie powie nam, czym jest sama istota grzechu. To, co mówimy o grzechu naszym ludzkim językiem jest tylko słabą formą wyrazu, która nie odsłoni nam i nie pomoże zrozumieć do końca szpetności i złości grzechu. Dlaczego? Jesteśmy w pewnym stopniu zdolni zrozumieć i odczuć (i też nie do końca!) czym jest grzech przeciwko sobie, przeciwko drugiemu człowiekowi, ale nigdy nie pojmiemy naszym umysłem, czym jest grzech przeciwko Bogu. Jezus mówi, że tylko Duch Święty jest w stanie przekonać świat czym jest grzech (por. J16,8 ). Tutaj możemy zobaczyć jak wielkim darem może być dla nas z wiarą czytane Słowo Boże i otwieranie się w modlitwie na Ducha prawdy. Tylko On, który zna samą istotę grzechu może mówić w nas przeciw grzechowi! To On mówi w Psalmie „Zadrżyjcie i nie grzeszcie” (Ps 4,5). To właśnie dlatego, że nie znamy powagi grzechu nie opieramy się jemu wystarczająco: ”Nie opieraliście się jeszcze aż do przelewu krwi walcząc przeciwko grzechowi (Hbr 12,4). Duch Święty, On sam jeden doprowadzi nas do pełni prawdy – także prawdy o naszym grzechu. jest to Duch posłany przez Jezusa do Kościoła, Duch działający w sakramentach Kościoła. Przez Słowo i sakramenty poucza nas o grzechu, prowadzi do poznania Jego złości. Nauka Kościoła, posługa jego pasterzy jest dla nas zapewnieniem, że Duch nie przestaje mówić do Kościoła, który zna nasze czyny, widzi nasz trud i wytrwałość, ale widzi także jak odstępujemy od pierwotnej miłości, widzi nasz grzech i upomina nas „Pamiętaj więc skąd spadłeś i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij” (Ap 2,5). Jest to Duch Miłości i Prawdy, który stoi u naszych drzwi i kołacze i czeka aż Mu otworzymy, by mógł wejść, oczyszczać nas i z nami wieczerzać (por. Ap 3,20) Słowo, które porusza serce Bóg, który mówi do naszego serca – tylko On może pomóc człowiekowi zobaczyć grzech w swoim sercu i tylko On może poruszyć człowieka do głębi tak dalece, że budzi się w nim ból, żal, wstyd i wstręt do grzechu. Przypomnijmy sobie historię Dawida i jego grzechu. Jak bardzo był zamknięty na prawdę o grzechu. Jak mocno wypychał go ze swojej świadomości, chociaż wielu z jego dworzan widziało z pewnością jego grzeszne życie i mówili o tym. Dopiero, gdy Bóg poruszył jego serce przez proroka Natana, dopiero wtedy wzrusza się głęboko, doświadcza łaski żalu. Można zamknąć serce przed najbardziej nawet czułym słowem Boga, jak Judasz, gdy usłyszał w nocy zdrady pytanie Jezusa, którym chciał poruszyć jego serce” Przyjacielu, po coś tu przyszedł?”. Można jednak otworzyć się na to słowo i jak Piotr gorzko zapłakać. Jedno jest pewne. Przed Słowem nie ma ucieczki. Ono porusza serce do głębi. Albo upadniemy przed nim jak Dawid i powiemy „Zgrzeszyłem” (2 Sm 12, 13), albo nasze serce utwierdzi się w zatwardziałości. Nasze słuchanie słowa Bożego albo nawraca, albo zatwardza serce! (R. Cantalamessa). Tylko Słowo Boże może tak nas poruszyć tak bardzo, że nasze serce otwiera się na miłość przebaczającą. Częsty kontakt ze Słowem Bożym przemienia serce, czyni je coraz bardziej wrażliwym na miłość Boga. Jest to słowo, które ma moc poruszania, niepokojenia, ożywiania. Jest to słowo Boga, który nas kocha i nie pozwala na to, aby serce stało się grobem. Przekonany o tym Psalmista modli się: „Bo nie pozostawisz mojej duszy w Szeolu i nie dozwolisz, by wierny Tobie zaznał grobu” (Ps 16, 10). Słowo, które przygotowuje wolę do nawrócenia Słowo ma wpływ na nasz umysł, serce, ale także na naszą wolę – bez naruszania jej wolności. Przyjmując z wiarą słowo (np. przez czytanie i medytację) jesteśmy oddani w moc słowa, które daje życie. Jest to te samo słowo, które nas stworzyło i nieustannie stwarza – wraca nam Boże życie. Duch Święty, który tchnie w nas poprzez słowo, nie tylko oświeca nasz umysł i porusza serce, abyśmy mogli zobaczyć prawdę o naszym grzechu. On także ma moc uwolnienia nas od grzechu, od chaosu, który sprawia w nas grzech. Ma moc stworzenia w nas nowego porządku. Jest to przecież ten sam Ducha, który unosił się nad pierwotnym chaosem i bezładem świata i który nadał mu pełną harmonię i piękno. Tylko On sprawia poprzez słowo, że świat istnieje nadal i nie wraca do swego pierwotnego chaosu. Ilekroć więc czytamy i medytujemy z wiarą Jego słowo ono nas porusza ale także „nawraca” z nieładu życia do ładu. Ma moc oczyszczania i porządkowania naszej wolności. Henri de Lubac SJ w swojej książce „Słowo Boga w historii człowieka”[1] daje głęboki komentarz do tej podwójne mocy słowa. Mówi, że „serce” słyszącego Słowo pod działaniem Ducha jest najpierw poruszane, a następnie „nawrócone”. Te dwa słowa: „serce” (kardia) i „nawrócenie” (metanoia) mają w Biblii głęboki sens. Słowo porusza serce - to znaczy porusza to co jest w nas siedliskiem myśli, mądrości miłości, porusza najgłębszą treść naszej osoby, najintymniejszą jej cząstkę, samą podstawę naszej tożsamości. Dzięki temu, bez naruszania naszej wolności, potrafi wywołać w nas nawrócenie – to znaczy radykalna zmianę, wstrząs, potrafi przenicować nasze myśli i zachowania Potrafi zrodzić w nas wiarę i uczynić z nas nowego człowieka. Jeśli zaś potrafimy trwać w tym słowie, jeśli pozostanie w naszym sercu, będzie podtrzymywało naszą wolę w postawie nieustannego nawrócenia – to znaczy odwrócenia się od grzechu. Jak wyznaje Psalmista: „W sercu swoim zachowuję Twe słowa, aby nie zgrzeszyć przeciw Tobie” (Ps 119, 11). [1] Zob. H. de Lubac, Słowo Boga w historii człowieka, Kraków 1997, s. 88-89. |
||||||||||||||||||